Przez środowisko pływaków przetacza się właśnie cicha dyskusja o tym, kto jest prawdziwym pływakiem? Dlaczego „cicha”? Ponieważ oczywiście nikt oficjalnie nie powie, że liczy się tylko pływanie bez pianki neoprenowej, ale…
No właśnie jest kilka „ale”.
Ale 1: Kto jest lepszym pływakiem? Pływak w pianie, czy bez pianki?
Otóż, szanowni Państwo dobra wiadomość jest taka, że nikt nie jest ani lepszy ani gorszy. Pływanie w piance po prostu trochę różni się od pływania bez pianki. Trochę – świadomie użyłem takiego stwierdzenia, ponieważ pianka sama nie popłynie. Owszem uniesie się na wodzie, ale niestety robotę fizyczną trzeba wykonać samemu.
Więc dlaczego robi się różne kategorie? Zakazy pływania w piance,  podczas niektórych zawodów itp.
I tu dochodzimy do następnego „ale”.
Ale 2: W piance płynie się szybciej.
Tak, a przynajmniej teoretycznie. Znam osobiście pływaków, którzy potrafią w piance pływać wolniej;-). To dziwne, ale prawdziwe i raczej związane z wewnętrzną niechęcią do gumy i braku opływania niż z obiektywnymi właściwościami hydrologicznymi pianki.
Ograniczanie używania pianki podczas zawodów ma przede wszystkim na celu wyrównanie szans wszystkich uczestników.
No ale dlaczego w piance pływa się szybciej, skoro uciska, ściska, dusi, zgniata, ogranicza, trze, obciera itp???
Otóż dobrze dobrana pianka do a) budowy pływaka i b) techniki i umiejętności pływaka rzeczywiście sprawia, że ten sam osobnik „w” popłynie szybciej niż „bez”. Dobrze dobrana pianka poprawi ułożenie pływaka w wodzie – stąd nogawki większości kostiumów mają strefy grubszego neoprenu (w rzucie poziomym okaże się, że pływak zajmuje mniejszą powierzchnię co ma wpływ na generowanie oporu podczas pływania a przypomnijmy z fizyki – woda jest ok. 800 razy gęstsza od powietrza i wraz ze wzrostem prędkości rośnie gwałtownie opór… to właśnie ta „oporowa przypadłość” wody powoduje, że inwestowanie w technikę pływania przynosi zdecydowanie szybsze efekty niż łupanie kilometrów).
Ale co to znaczy „dobrze dobrana pianka?” Przecież rozmiar to rozmiar a guma się rozciąga…
No niestety nie. Z piankami neoprenowymi jest trochę tak, jak z butami – pobiegniesz zawody w dopiero co wyjętych z kartonu nowych startówkach? Ja też nie;-).
Po pierwsze, każdy producent ma swoje „kształty”, „formy”, koncepcje, filozofie, segmenty klientów, wersje, modele… stąd potrzeba wyszukania podczas testów pianki optymalnej dla siebie. Nową piankę trzeba będzie przez kilka pierwszych treningów ułożyć na ciele i „rozbić”. Nie namawiam do startu w zupełnie nowej „skórze”.
A do tego suchej. Suchej?
No tak, nie pływamy na sucho. Czyli zakładamy piankę na mokro – ciało musi mieć poślizg – w przestrzeni pomiędzy pianką a ciałem musi być odrobina wody, aby pianka mogła pracować podczas pływania. Wrażenia po pływaniu bez poślizgu mogą być bardzo nieprzyjemne. (Ja do wody, którą wlewam w piankę przed założeniem dodaję magicznej mikstury… jakiej? To moja tajemnica, którą niechętnie, ale zdradzam podczas warsztatów Open Water).
Oprócz tego częstym błędem, który obserwuję u „pianistów” to używanie kostiumów w złym rozmiarze. Zbyt długie rękawy i nogawki zwolnią pływaka. Zbyt mała pianka ściśnie i ograniczy wentylację.
Wysokiej jakości neopren ma jeszcze jedną zaletę. Sam z siebie stawia mniejszy opór niż ludzka skóra. Dzięki temu, przy tym samym wysiłku fizycznym efekt – czyli prędkość jest większa. Ta cecha pianki dostępna jest jedynie szybko pływającym zawodnikom – powolny pływak niestety nie wykorzysta tej cechy materiału.
Ale 3: W piance pływak jest bezpieczniejszy.
O ile oczywiście nie założy zbyt małej i nie odetnie mu tlenu po kilku ruchach;-)
Tak, neopren to w wielkim skrócie guma z zatopionymi w niej bąbelkami powietrza – neopren ma więc pływalność dodatnią i utrzymuje pływaka na powierzchni wody, co szczególnie dla początkujących może mieć decydujące znaczenie przy decyzji o ruszeniu na wody otwarte.
Oprócz dodatkowej wyporności, pianka zabezpiecza ciało przed bezpośrednim kontaktem namoczonej skóry z pływającymi przeszkodami (np. gałęziami). Dla wielu osób perspektywa dotknięcia niespodziewanie czegoś w wodzie bywa wystarczającym powodem do rezygnacji z pływania na wodach otwartych. Niestety.
Ale 4: W piance jest cieplej.
No tak, i to zdecydowanie. Można się nawet przegrzać. I to bardzo łatwo.
Więc dlaczego nie można pływać w piance podczas zawodów w pływaniu lodowym? No właśnie dlatego, że to pływanie lodowe i docieplenie się neoprenem nijak się ma do idei pływania lodowego. W ekstremalnym pływaniu lodowym pływak ma się zmierzyć z niską temperaturą (poniżej 5 st C) a nie tylko z dystansem.
Ale 5: Pianka obciera skórę!
Tak, pianka może obetrzeć skórę i to szczególnie wokół szyi. Może ale nie musi. Są sposoby, aby nie obcierała. Np. specjalne płyny na bazie silikonu, można założyć pod neopren koszulkę z lycry z krótkim golfikiem. Co zaskakujące – pływanie bez pianki także może powodować podrażnienia, rany, otarcia. Z tego też powodu pływacy smarują się lanoliną. Oraz dlatego, że lanolina jest izolatorem i ogranicza wyziębianie organizmu…
Ej! No przecież właśnie z tego powodu „golasy gardzą gumowcami”. Dziwne prawda? Niby tak, ale należy pamiętać, że lanolina nie ma wyporności dodatniej (a przynajmniej minimalną;-).
Żeby było ciekawiej, lodowi pływacy nie mogą smarować się lanoliną.
I znowu „dziwne”;-)

To w końcu „z pianką” czy „bez pianki”?
Odpowiedź brzmi: ani w prawo, ani w lewo tylko… swobodnie.
Czyli, jeśli zawody dopuszczają pływanie w piance, to pływaj w piance, chyba, że nie masz, nie lubisz, nie chcesz. Ale… nie zabraniaj innym i nie buduj poczucia własnej wartości kosztem innych. Jeśli pływasz bez pianki, to oznacza tylko tyle, że…. pływasz bez pianki. Nie jesteś z tego powodu ani lepszy ani gorszy… i vice versa oczywiśnie;-)
Pływanie w piance bardzo często jest impulsem dla osób pływających w basenie do wyjścia poza ściany budynku. W czasie, gdy próbujemy „odzyskać” wody otwarte dla pływaków, w mojej opinii nie ma sensu ograniczać, dzielić, czy dyskryminować „pianistów”.
Sam z przyjemnością czasami zakładam strój „supermana”;-) No bo przecież zdecydowanie wyglądamy lepiej w obcisłych gumach;-))) Prawda??? :P

A! I jeszcze ostatnie „ALE” – nie ma dyscypliny sportowej „pływanie długodystansowe bez pianki”. Jest pływanie długodystansowe w którym odnotowuje się rekordy „w” lub „bez” pianki. Są zawody w pływaniu długodystansowym lub jak kto woli „Open Water” w których dopuszcza się lub zabrania używania neoprenu (także np. samych gatek neoprenowych).
Są także różnego rodzaju eventy na wodach otwartych mające na celu zwrócenie uwagi na pływanie oraz na samych pływaków, na przekraczanie granic wytrzymałości człowieka itd… w takich wydarzeniach uczestnicy, lub uczestnik podejmuje decyzję o tym, czy dokonuje próby w czy bez neoprenu.

Ciekawe są ruchy Slow Swimming, Wild Swimming, Smooth Swimming mające na celu przede wszystkim wyciągnięcie ludzi na wody otwarte i nie ma znaczenia, czy w piance czy bez.
Ważne, aby z bojką asekuracyjną.

Jest jeszcze coś… niech pływanie sprawia nam prawdziwą radochę. Ja na przykład w trakcie pisania tego artykułu przepłynąłem sobie 3km na Zatoce Puckiej (tym razem bez pianki).
Jednym słowem, dobrze by było nie popadać w przesadę, bo za chwilę okaże się, że wszystkie rekordy bez pianki są nic nie warte… ponieważ pływak miał na oczach okularki pływackie!!!
I czepek! I gacie!
O nie… no to to się już w ogóle nie liczy!

Marcin Trudnowski
O autorze:
pedagog, pływak (medalista mistrzostw Polski w pływaniu długodystansowym), także lodowy (w 2017 ustanowił rekord Polski na 1km i 1milę w lodzie, 2 na świecie w swojej kategorii wiekowej, 13 open), kapitan, organizator i „zabezpieczyciel” imprez na wodzie, instruktor ratownictwa wodnego, pływania, nurkowania, windsurfingu, żeglarstwa.

O Marcinie Trudnowskim w Wikipedii: kliknij

PS. Byłem już dzisiaj w wodzie a Ty?;-)