Przechyły, ósemki, flauta… jak było na Atlantyku?
Wyspy Szczęśliwe, albo jak kto woli Kanaryjskie zapewniły nam pełne spektrum doznań… Były konkretne wiatry i konkretne falowanie, awaria silnika i żagla głównego, absolutna flauta, choroba morska, kursy kolizyjne z wielkimi tankowcami i promami, nocne refowania… Do tego tuńczyki, barrakudy, cefale i inne owoce oceanu. Atrakcji mieliśmy jak zwykle więcej niż Calineczka na swojej łupinie;-) Zresztą… zobaczcie sami! Link do strony z galerią – kliknij