marcin trudnowski pływanie lodowe burghausen 2017
Mamy doskonałe wieści z niemieckiego Burghausen, gdzie 6.01.2017 odbyły się 2nd Ice Swimming Aqua Sphere World Championship!
Marcin Trudnowski, szef Grupy Wodnej, zajął 13 miejsce Open! W swojej kategorii wiekowej przepłynął 1 kilometr w lodowatej wodzie zdobywając 2 miejsce! Uzyskał także najlepszy czas z polskiej reprezentacji. W Mistrzostwach Świata wzięło udział 26 reprezentacji narodowych, zawody odbyły się na jeziorze Wohrsee w basenie z torami. Temperatura wody wahała się pomiędzy 2-3 st., powietrza -7. Regulamin imprezy zakazywał skoku do wody na główkę oraz nawrotów fikołkowych.
Link do oficjalnych wyników mistrzostw – kliknij

Poniżej przedstawiamy osobistą relację Marcina Trudnowskiego z Mistrzostw Świata:

Trening.
Gdy podjąłem decyzję o udziale w Mistrzostwach (wrzesień) zaplanowałem z trenerem Marcinem Forkiem z LaboSport każdy tydzień, włączając w codzienne pływackie i biegowe treningi trening adaptacyjny do pływania w lodowatej wodzie. Każdy tydzień przygotowań to 7-9 jednostek. 

burghausen iceswimming 2017
Logistyka.
Od miesiąca planowaliśmy najdrobniejsze szczegóły – podróż, tak by nie stracić sił i formy, pożywienie – bez względu na porę dnia i nocy w podróży musiałem mieć odpowiednie, zdrowe i pożywne jedzenie, zapewnione noclegi po drodze do Burghausen.

Najtrudniejsze.
Z perspektywy czasu, najtrudniejsze było wchodzenie do lodowatej wody w początkowym okresie adaptacyjnym. Listopad, deszcz, 8 stopni woda, 8 stopni powietrze. Brrr… do przepłynięcia 700 metrów w jeziorze. Za każdym razem musiałem stoczyć wewnętrzną walkę z niechęcią wychodzenia ze strefy komfortu.
Opłaciło się! Przyszedł moment, gdy czekałem na kolejny trening w zimnej wodzie.
Fizycznie, naprawdę trudne chwile zaczynają się 10-15 minut po wyjściu z wody. Kilkanaście minut wyścigu i 2 godziny dochodzenia do normalności. Nie da rady tego czasu skrócić, a nawet ze względów bezpieczeństwa… nie można.

trudnowski marcin przygotowanie pływanie lodoweMedytacja.
Samo płynięcie w tak zimnej wodzie jest bardzo trudne. Mózg płata figle, zapanować trzeba nad wykluczającymi się wzajemnie zjawiskami: wyrzut ogromnej ilości hormonów do krwi, centralizacja krążenia i spowolnienie akcji serca, emocje startowe, metabolizm wysiłkowy, stres startowy, postępująca hipotermia.
Przed startem znalazłem czas w hotelu, by wyciszyć się, zwizualizować cały wyścig, poukładać myśli. W trakcie wyścigu pływak osiąga swoisty stan hipnozy, transu, zatracenia…

Wyścig.
Czas jest abstrakcją. Rywalizacja schodzi na bardzo daleki plan. Przetrwać. Dopłynąć do mety to ostateczny cel. Jak szybko? Jakie to ma znaczenie? Kontemplacja chwili. Płynę na Mistrzostwach Świata. Tylu fantastycznych ludzi ściska za mnie kciuki. Czuję ich fizyczną obecność. Piękne uczucie.

img_7248Hipotermia.
Wychodzę z wody. Waham się. Czy utrzymam się na stopniach drabinki? Ktoś podbiega, chwyta, pomaga wyjść. Wpadam w objęcia zapłakanej żony. Wchodzę do strefy przejściowej – zimnej sauny. Temperatura przyjemna, choć chciało by się, żeby było cieplej. To złudne. Warto ten czas przedłużyć. Ja popełniam błąd. Wkładam ręce w namoczone, ciepłe ręczniki. Krew wciska się w lodowate jeszcze dłonie. Ból nieprawdopodobny, zaciskam zęby. Nie pomaga. Łzy same lecą z oczu. Próbuję nad sobą panować… zaczyna się faza drgawek… Nie wygląda to dobrze, ale… jest oznaką powrotu do normalnej temperatury. Viktoriya pomaga innym zawodnikom. Z rozczuleniem patrzę jak okłada nogi dygoczącemu zawodnikowi, który właśnie wszedł do namiotu.
Pora przejść do cieplejszej bani. Ufff… znacznie lepiej.

burghausen iceswimming trudnowski grupa wodna
Zaskoczenie.

Specyfika dyscypliny jest taka, że dekoracje i wyniki ogłaszane są po startach wszystkich zawodników. Startuje się tylko raz, nie ma eliminacji i finałów.
Nikt by tego nie wytrzymał;-)
Po swoim występie byłem w takim stanie, że nie w głowie było mi myślenie o zajętym miejscu. Wiedziałem, że popłynąłem dobrze, ale gdy wyczytywano trzecie miejsce w mojej kategorii wiekowej posmutniałem, bo zrozumiałem, że nie udało mi się wskoczyć na pudło… Więc gdy usłyszałem swoje nazwisko na drugim miejscu zrobiłem przysłowiowego „karpia”;-)

Strach.
Jestem pewien, że pływanie lodowe jest dobre dla zdrowia. Oczywiście pod kilkoma warunkami. Adaptacja do przepłynięcia dystansu 1 km powinna trwać… minimum 2-3 lata.
Podczas wyścigu w Burghausen bałem się, że rozpędzony wpłynę w ścianę nawrotową (której praktycznie nie widziałem) i roztrzaskam sobie wyziębione dłonie. Bałem się, że po którymś nawrocie duże grupy mięśniowe nóg zetnie skurcz i nie będę mógł kontynuować wyścigu.

Burghausen.
Najdłuższy zamek w Europie (ponad 1 km) położony bajkowo na skarpie zakola rzeki Salzach, będącej równocześnie naturalną granicą pomiędzy Austrią a Niemcami. Jezioro Worhsee,  w którym odbyły się Mistrzostwa leży u stóp zamku, otoczone z każdej strony wysokimi skarpami tworzącymi naturalny amfiteatr. Kibice obserwujący zawody oblegli pobliskie wzgórza, bo nie dla wszystkich znalazło się miejsce wokół basenu. Piękny, spektakularny widok.

Dla czego?
Można krótko: bo chcę. Chcę, bo muszę. Muszę bo chcę:-)
Ale… tak naprawdę mam wiele powodów. Jestem instruktorem ratownictwa wodnego, nurkowania, windsurfingu, pływania, kapitanem jachtowym i motorowodnym. Łowcą podwodnym i instruktorem narciarstwa. Wszystkie te dziedziny mają pewien wspólny mianownik: hipotermia. Temat hipotermii drążę od… od kiedy pamiętam. I to zarówno z punktu widzenia pomocy drugiej osobie, jak również samemu bycia wyziębionym. Mam wewnętrzną potrzebę rozpoznawania swoich granic i poszerzanie ich. Chcę wiedzieć jak się zachowa mój organizm. Jak mogę świadomym działaniem, treningiem, odpowiednimi strategiami zwiększyć swoje możliwości. Chcę wiedzieć co czuje człowiek wyziębiony, któremu pomagam. Po to aby mu lepiej, sprawniej pomóc.
Bo pływam. I nadarzyła się okazja, aby to pływanie przekuć na wymierny wynik. Nazwisko zobowiązuje:D Nigdy nie byłem szybkim pływakiem. Zawsze byłem wytrzymały. Najlepsze wyniki osiągałem wtedy, gdy były najtrudniejsze warunki. Brąz na Mistrzostwach Polski w Pucku w Pływaniu Długodystansowym w `96 roku zdobyłem w bardzo trudnych warunkach.
Bo zajmuję się na co dzień pływaniem. I zimowe pływanie to dodatkowa motywacja aby zimą zrobić solidny, ciężki trening. By latem być w czołówce w aquathlonie i openwater.
Bo nie chcę być tylko instruktorem z kijkiem na brzegu, poganiającym dzieciaki. Jak można zmuszać innych do codziennej, ciężkiej pracy, samemu jej nie robiąc? 

Wiem dobrze, jak ważny na etapie wychowania młodego człowieka jest właściwy wzorzec osobowy. Wiem, jak wpatrzone są w nas dzieciaki. To wielka odpowiedzialność. 
I czy jestem pierwszy na podium, czy sto-pięćdziesiąty-szesnasty;-) to najważniejsza jest droga do celu. 

Przyjaciele.
Bez fantastycznych przyjaciół i ich pomocy nie byłbym w stanie znaleźć w sobie tyle siły, by pokonać dystans.
Wiele dobrych dusz ściskało za mnie kciuki.
Dziękuję:
Marcinowi Florkowi z LaboSport, że uwierzył mi, że warto ze mną pracować walcząc o mistrzostwo.
Markowi Mrozowi z Biuro Obsługi Firm Pio-Mar, za to, że wykonał dla mnie mój „wyjściowy” szlafrok:-).
Sklepowi Campingland za dostęp  do najlepszych i najzdrowszych supli oraz pomoc w ułożeniu optymalnej suplementacji,
Łukaszowi Tkaczowi i Leszkowi Naziemcowi z Silesia Winter Swimming za wiarę we mnie i pomoc w organizacji wyjazdu do Burghausen,
Całej ekipie pływalni CRW Dolinka za to, że jest – czyli za to, że zapracowani ludzie mogą znaleźć dla siebie dogodną godzinę treningu, za to, że zespół ratowników wie kiedy postawić tablicę z napisem „tor szybki” itd itd…
Ram Barkay z Internatonal Ice Swimming Association za pomoc i zrozumienie.
Oraz Wszystkim, którzy mi kibicują!

Rodzina.
W tym tekście na końcu, ale zawsze najważniejsza. Gdybym nie miał 100% pewności, że pływanie lodowe jest dla mnie bezpieczne, nigdy bym się nie podjął takiego wyzwania. Mam wspaniałą rodzinę, mam dla kogo żyć.
Ukochanej żonie Viktoriyi dziękuję za aprobatę dla moich codziennych treningów, za wsparcie podczas zawodów, za mądre pytania, za zdrowe odżywianie, za domowe ciepło,  za zmiany za kierownicą w śnieżycy na autobanie, medytację w hotelowym pokoju, fotki, video i Bruna w Burghausen.
Moim Rodzicom, za codzienną pomoc w opiece i wychowaniu naszych dzieciaków. Bez ich pomocy nie byłbym w stanie tak intensywnie trenować. Za łzy szczęścia po zwycięstwie. Zobaczyć w oczach ojca… BEZCENNE. No i za geny;-)
Rodzicom Viki za ogromne ciepło i bezwarunkową miłość.
Soni za „mój tata jest mistrzem świata”.
Siostrom, za podziw, który napędza.
Bratu za inspiracje i przypominanie, co tak naprawdę jest ważne.

Ostatnie słowo.
Ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem;-)

Poniżej galeria z Mistrzostw Świata
fot. Viktoriya Trudnowska